Kategoria

Borderline


Samotność
08 lutego 2022, 20:01

Długo mnie nie było. Ostatnio jestem bardzo zajęta. Zamknięcie roku daje się we znaki. Poza tym robiłam ponoć superważny raport do korporacji plus parę projektów administracyjnych. Pracuję intensywnie, ale tak to jest jak robi się to w miejscu, które się kocha z fajnym zespołem. Bo co jak co, ale zespół w pracy mam wspaniały. Dostaję dużo wsparcia. Od prawie trzech miesięcy mam też na szkoleniu nowego pracownika na równorzędne stanowisko. Dziewczyna bardzo sobie chwali współpracę ze mną, co daje mi ogromną pewność siebie. Poza tym wyprostowałam większość zaległości w aprawach HR, więc jestem z siebie zadowolona. Jeszcze został mi tylko porządek w umowach i z ponad roku w firmie wychodzę bardzo zadowolona.

Jednak w tym wszystkim jestem bardzo samotna. Dzisiaj napadla mnie taka refleksja podczas codziennego spaceru. Bo coraz dobitniej zdaję sobie sprawę, że chodzi o to, żeby "at the end of the day" mieć to ramię, na którym można złożyć głowę. Ostatnio na ohme czytałam bardzo mądry tekst o swoim zaburzeniu. Dopiero po tym tekście dotarło do mnie, jak ciężko będzie mi zbudować relację w ogóle, tym bardziej zdrową. Mało kto weźmie na siebie odpowiedzialność przyjęcia i obdarzenia uczuciem osoby takiej jak ja. A ja nie chcę relacji bez odpowiedzialności. 

Nie chcę zostać źle zrozumiana, nie potrzebuję nikogo, kto okaże się lekiem na całe zło tego świata. Nie chcę mieć przy sobie kogoś, kto weźmie odpowiedzialność za moje życie. Dobrze wiem, że mój los jest w moich i tylko w moich rękach. Pragnę tylko osoby, przy której mogłabym zdjąć maskę silnego cynika. Przy kim nie bałabym się okazać słabości. Kto nigdy nie wykorzystałby tej słabości przeciwko mnie. 

Chciałabym na koniec podziękować komuś, kto motywuje mnie do pisania. A kogo ostatnio potwornie zaniedbuję. To moja najlepsza i najzdrowsza relacja od dawna. Wiem, że jesteś i jeśli znikam to nie tak, że się odcinam. Po prostu jestem strasznie skupiona na sobie, nie miej mi za złe, bo wiesz, że kiedy znów się spotkamy będziesz istniał tylko Ty. Uwielbiam nasze wspólne chwile, które są uosobieniem czystej radości przebywania z Tobą. Bez napięcia, napompowania i obciążenia emocjonalnego. Dziękuję, że jesteś i motywujesz mnie do pisania tutaj. Dziękuję Ci za Twoją radość, troskę i szczerość. 

A Tobie, kochany Czytelniku dziękuję, że dobrnales do końca, że tu zaglądasz. Niezmiennie życzę miłego wieczoru. Będzie mi miło, jak zostawisz ślad. 

Borderline ETNP w pracy
11 stycznia 2022, 20:02

Dzisiaj wyjątkowo nie będę pisać o emocjach. Skupię się na tym, co mi wychodzi, czyli na praktycznym wykorzystaniu swoich niedoskonałości. Bo co innego można nazwać sukcesem, jak nie przekuwanie niedociągnięć w atuty. Jako wieloletnia fanka wysokiego poziomu samoświadomości, staram się obsewować swoje zachowania. Doświadczenie nauczyło mnie, że najgorzej dzieje się, kiedy przestaję wsluchiwać w siebie. Cdn. 

Regeneracja
09 stycznia 2022, 09:33

Ostatnio znowu zdarzyło się coś, co wytrąciło mnie z równowagi. Doświadczyłam odrzucenia. Co najgorsze odrzucenia w głowie. Borderline to między innymi lęk przed odrzuceniem. Paniczny strach, który przeradza się w potężną, destrukcyjną siłę. Dla głównej zainteresowanej rzecz jasna, czyli w tym przypadku mnie. 

Zamiast skupiać się na wydarzeniach, które przyczyniły się do powstania takiego wrażenia skupię się na skutkach. Jak to się odbiło na mojej psychice. Doświadczyłam odrzucenia. Na początku był lęk, paniczny i niesamowita chęć wołania hej, hej, jestem, hej, nie zostawiaj mnie proszę,  hej, pokaż, że jestem dla ciebie ważna. A w końcu ciche hej, jeśli nie pokażesz moje życie przestanie mieć sens. Ale powstrzymałam się. Po to chodzę na terapię. Żeby umieć uporać się ze swoimi demonami w ciszy, a potem tłumaczyć. Tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć. Mechanizmy, które rządzą moim zachowaniem. Może to jest sposób, zeby nie odeszli. Bo będą rozumieć. Albo to moja projekcja. Ja jak rozumiem i znam prawdę i motywy jestem w stanie wybaczyć wiele, prawie wszystko. Szczególnie jeśli motywem jest strach. Ten znam aż nazbyt dobrze. Towarzyszył mi odkąd pamiętam. Strach połączony z brakiem pewności tego, co będzie. Brak stabilizacji. 

Żeby nie było. Uwielbiam zaczynać dzień nie wiedząc co przyniesie, lubię nowe wyzwania i wydarzenia, ale w sferze relacji wolę jednak mieć pewność. Chociaż wiem, że to niemożliwe. Nigdy nie można mieć pewności, co do ludzi, którzy przecież cały czas się zmieniają. Ale niech moja pewność polega chociaż na tym, że jeśli ktoś ma zniknąć z mojego życia niech mi powie o tym wprost. Taki ostatni akt lojalnosci. 

Moja terapeutka śmieje się ze mnie, że prowadzę kilka relacji jednocześnie po to, żeby nie zostać na tzw. relacyjnym lodzie. Czyli najprościej mówiąc sama. Stąd moje inklinacje do poliamorii. 

Chociaż nie zawsze tak jest, że moje "nogi" mają charakter wyłącznie uczuciowo erotyczny. Czasem to kumplostwo, relacja przyjacielska, czasem wspólnota spacerowania, lub niedola zamknięcia miesiąca, ale zawsze człowiek. Czasem czuję się jak taka chuba emocjonalna. W dołku tak bardzo zafiksowuję się na własnym wnętrzu, że nie liczy się dla mnie nic innego. Tylko ja ja ja i moje odrzucenie. 

Uważam, że zrozumienie, poznanie, a z czasem zmiana tego to bardzo ważny punkt mojej terapii. Żeby wypracować sobie jakiś mechanizm radzenia sobie z tym odrzuceniem. Najgorsze są te spirale emocjonalne. Emocje rozsadzają mnie tak, że nie mam siły wstać z łóżka, albo nakręcam się tak, że robię lub mówię coś, czego za kilka minut nie pamiętam. Tak jest kiedy doświadczam odrzucenia. Grunt mi ucieka spod nóg, tracę ciągłość, spójność, gubię się i nie wiem, co robić. Mam poczucie, że jeśli pozwolę sobie przeżyć stratę zatracę się w tym całkowicie. To organiczny lęk, który ściska mnie za krtań. 

Ale to odrzucenie jest szczególnie bolesne. Tydzień się zbierałam. Nie mogłam jeść, spać, nie dzwoniłam, nie pisałam, odbierałam telefony w tonie kumpelskim. Wczoraj tytułem sprzątania wszystko przemyślałam. Szast prast, pozamiatane. Wyznaczone cele, związane ze mną, których realizacja zapewni mi pustkę po starcie tej "nogi". Kolejny krok to nauczyć się przeżywać odrzucenie. W sobie, zamiast szukać tematów zastepczych. 

Dziękuję za wizytę i lekturę mojego bloga, będzie mi niezmiernie miło, jak zostawisz ślad. Życzę Ci dobrego dnia i mam nadzieję, że przeżyjesz go z uśmiechem.