20 stycznia 2022, 23:10
Tchórz ze mnie parszywy. A w dodatku hipokrytka. Całkiem niedawno pisałam o stawianiu granic. "My kobiety powinnyśmy stawiać granice, mówić i nie zgadzać się na rzeczy, które nie podobają się nam w relacjach". Co robię ja? Zwołuję sztab kryzysowy, proszę o spotkanie, a finalnie, jak do niego dochodzi i widzę zmarnowanego delikwenta i nie mam siły. A może tylko zasłaniam się empatią, a tak naprawdę bałam się tej rozmowy, żeby nie wyjść na neurotyczkę, panikarę lub zwykłą idiotkę - niepotrzebne skreślić. Spróbuję nakreślić kontekst tej całej sprawy. Zaczęło się to mniej więcej na początku roku. Element pożądania pomiędzy mną, a moim przyjacielem na jakiś czas poważnie zaburzył mój spokój. Nie mogłam spać ani jeść, bo cały czas o tym myślałam, niespełnione pożądanie jest w moim przypadku jak nieugaszony ogień. Niespełnienie było do tego stopnia dotkliwe emocjonalnie, że zagubiłam się myląc je z innymi uczuciami. Pech mój polega na tym, że mam serce na dłoni i z uczuciami zupełnie nie potrafię sobie radzić. Dlatego też nie bacząc na konsekwencje gotowa byłam lecieć do bezpośrednio zainteresowanego z wyznaniem miłości. Impulsywnie i na żywioł. Cała ja. Relacyjna hazardzistka, gotowa postawić wszystko na jedną kartę, byleby tylko ilość materiału do obreswacji oraz poziom excitementu się zgadzały. Nieważne jakiej jakości byłby ten materiał ani jakie byłyby efekty jego zbierania.
Zatem zaniechałam rozmowy z powodu tchórzostwa i temat zapewne rozejdzie się po kościach. Zresztą mi już trochę przechodzi, czyli z tego wniosek, że nie było to nic tak ważnego, jak myślałam, że jest. Tak naprawdę nie ma podstaw do przeprowadzenia tej rozmowy w kontekście ostatnich wydarzeń, a i ja nowe okoliczności muszę przemyśleć. Zatem rozmowa odwleka się na bliżej nieokreślony czas. Zresztą chyba też główny zainteresowamy nie jest do końca zainteresowany tym, co chciałam mu przekazać i unika tematu jak ognia.
Trochę to słabe, ponieważ każda relacha polega na tym, żeby słuchać siebie nawzajem.
Mam nadzieję wstać jutro w lepszym nastroju. Zima powoduje u mnie iście wisielcze nastroje. Dziękuję, że zajrzałeś, Drogi Czytelniku. Dobrej nocy.